Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ten rozkaz, śmiesznie poufały, doprowadził Nuneza do wściekłości.
— Zbiję was, potłukę! — wołał, łkając z przejęcia. — Będę walił! Dajcie mi pokój!
Począł biec, nie wiedząc dokąd ani poco. Uciekał od najbliższego ślepca, gdyż wstręt go przejął na myśl, że może uderzyć człowieka, który nie widzi. Zatrzymał się, zdecydowany przebić sobą zwarte szeregi. Rzucił się w stronę dość dużego rozstępu między ludźmi, ale ślepcy, usłyszawszy jego ruch i kroki, zwarli się gęsto, Nunez skoczył przed siebie, ale widząc, że go pochwycą, podniósł łopatę i — paf! ciął naoślep. Poczuł pod narzędziem miękkie ramię i rękę... ktoś walił się na ziemię, a Nunez przebił szeregi swoich prześladowców.
Wyrwał się!
Przybliżał się pędem do głównej ulicy, a ślepcy, potrząsając kijami i narzędziami, biegli za nim z metodycznym pośpiechem.
Usłyszał tuż za sobą kroki i w ostatniej chwili stawił czoło barczystemu człowiekowi, który już, już go doganiał. Nunez stracił panowanie nad sobą, zakręcił łopatą w powietrzu, cisnął nią we wroga i zaczął uciekać, krzycząc dziko, gdy kogo mijał.
Ogarnął go strach paniczny. Pędził wściekle to tu, to tam, naoślep, zbaczając niepotrzebnie z drogi, chcąc widzieć naraz ze wszystkich stron, potknął się i upadł. Ślepcy usłyszeli w tejże chwili odgłos jego upadku. Nunez ujrzał nagle w murze granicznym małe otwarte drzwiczki, które wydały mu się wrotami raju; zerwał się i skierował ku nim bieg szalony. Nie obejrzał się już ani razu na swoich prześladowców; wybiegł za mur, potknął się na moście, skoczył pomiędzy skały, przeraziwszy młodą lamę, i padł na ziemię bez tchu.
Tak skończył się jego zamach stanu.