Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z łatwością psa. Hodowali stada lam, które pasły się między skałami i podchodziły aż do muru, otaczającego osadę, gdzie je karmiono i zamykano w szałasach.
Chcąc wykorzystać przewagę swego wzroku, Nunez zorientował się dopiero, jak dalece pewne i niepodlegające wahaniu są ruchy tych ślepców.
Zbuntował się jednak, gdy spostrzegł, że perswazje jego nie odnoszą skutku.
Próbował początkowo opowiadać im o darze wzroku.
— Słuchajcie, ludzie! — opowiadał. — Są we mnie pewne rzeczy, których wy nie możecie zrozumieć.
Zdarzało się czasem, że ślepcy zwracali uwagę na jego słowa: siedząc ze spuszczonemi głowami, kierowali bacznie uszy w jego stronę, a on starał się, jak mógł, objaśnić, co to jest wzrok. Szczególnie usiłował przekonać pewną młodą dziewczynę, której powieki były mniej czerwone i zapadnięte, niż u innych, do tego stopnia, że czasem zdawała się tylko kryć spojrzenie, Nunez opowiadał o pięknie, do którego zbliża wzrok, o widoku gór, nieba i wschodzącego słońca, a słuchacze uśmiechali się, najpierw niedowierzająco, a potem z niechęcią. Odpowiadali, że niema wogóle żadnych gór, że za skałami, gdzie pasą się lamy, kończy się świat; że tam właśnie opierają się krawędzie wklęsłego dachu wszechświata, z którego opada deszcz i lawiny; a kiedy Nunez twierdził gorąco, że wszechświat nie posiada ani granic, ani dachu, słuchacze oznajmiali, że poglądy jego są bezbożne. Niebo, chmury, gwiazdy, które im opisywał, wydawały im się okropną pustką, straszliwą nicością w miejscu, gdzie powinno być gładkie sklepienie — był to bo