Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezpłodny opór, gdy mu zaproponowano opuszczenie lokalu.
Wracał do domu, purpurowy i zadyszany, w zmiętoszonym kołnierzyku. Paliły go uszy, bolały oczy. Spoglądał nerwowo i podejrzliwie na każdą uliczną latarnię. Dopiero, kiedy się znalazł w swojej małej sypialni na Churd Row, zebrał do kupy wspomnienia i zapytał sam siebie poważnie:
— Co się właściwie stało?
Zrzucił marynarkę i buty, poczem usiadł na łóżku z rękoma w kieszeniach, powtarzając po raz siedemnasty:
— Ależ ja nie chciałem przewrócić tej przeklętej lampy.
I nagle, przyszło mu na myśl, że przecież wówczas, kiedy wydawał rozkaz lampie, skupił bezwiednie całą wolę i chcenie, a później, gdy już lampa wisiała płomieniem wdół, czuł wyraźnie, że od niego zależy utrzymać ją w powietrza, choć nie wiedział dobrze, w jaki sposób. Mister Fotheringay nie był obdarzony nazbyt dociekającym umysłem, inaczej wdałby się w rozważanie zagadnień, dotyczących „bezwiednej woli“, a sięgających najbardziej abstrakcyjnych problemów woli i czynu. Panu Fotheringay jednak cała sprawa przedstawiła się z uspokajającą mglistością. I dlatego, nie wychodząc z żadnych logicznych przesłanek, sięgnął po świadectwo eksperymentu.
Wyciągnął z determinacją palec w stronę świecy i skupił się, choć czuł, że robi głupstwo:
— Podnieś się! — powiedział.
Wszystkie jego wątpliwości rozwiały się odrazu. Świeca uniosła się i zawisła w powietrzu na przeciąg chwil paru, a kiedy mister Fotheringay odetchnął, opadła z trzaskiem na tualetę, zostawiając