Strona:PL Wedekind - Przebudzenie się wiosny.djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Więcej z ciekawości. Musi to być dziwne uczucie — uczucie, jakby się było porwanym przez wir strumienia... Nie powiem nikomu, że wracam nieuświadomiony. — Będę udawać, że już wszystkiego doświadczyłem... To wstyd być człowiekiem i nie poznać tego, co najbardziej ludzkie. Szanowny pan powraca z Egiptu i nie widział piramid?
Nie chcę dziś płakać. Nie chcę dziś myśleć o moim pogrzebie. — Melchjor położy wianek na mojej trumnie. Pastor Kahlbauch będzie pocieszał moich rodziców. Rektor Zonenstich będzie cytował przykłady z historji. — Pomnika pewno mi nie postawią, a pragnąłbym mieć śnieżno-białą marmurową urnę na czarnym piedestale — dzięki Bogu nie będę za nim tęsknić. Pomniki są dla żyjących, a nie dla umarłych.
Cały rok żegnałem się w myśli ze wszystkimi. Nie chcę już płakać. Jestem rad, że bez goryczy mogę rzucić okiem w przeszłość. Ileż pięknych wieczorów spędziłem z Melchjorem! — Pod wierzbami nad rzeką, przy leśniczówce, przy drodze, gdzie stoi pięć lip, na zamkowej górze pomiędzy drzemiącemi ruinami runicznego grodu... Kiedy nadejdzie godzina, wszystkie myśli skupię na kremie śmietankowym.