Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wił kilka sukien i trochę bielizny swej przyszłej żonie, wyratowanej z niedoli.
Miody Indjanin miał chorobę morską i jął już tęsknić za ojczyzną, tak że Letycja przyrzekła odesłać go zaraz z Genui.
Pośród pasażerów, zwracających żywą uwagę na Letycję znajdywał się także amerykański dziennikarz, który spędził kilka miesięcy w Brazylji. Był dowcipny, układał okolicznościowe wierszyki, przywodził grom towarzyskim i tanom. Podobał się jej bardziej może jeszcze od inżyniera. Dwaj rywale rozpoczęli też niedługo spory, zawadzając sobie wzajem.
Pewnego wieczoru zostali, jako ostatni w barze, a nie mając ochoty spać, postanowili zagrać w kości o flaszkę klaretu.
Austrjak przegrał.
Przyniesiono flaszkę, Amerykanin nalał, wypili i rozparci w fotelach jęli palić, rzucając sobie w milczeniu badawcze spojrzenia.
Nagle rzekł Jankes przez zęby, w których trzymał krótką fajkę:
— Pyszna kobieta!
— Istotnie! — zgodził się inżynier.
— Niezwykły humor, jak na Niemkę.
— Zachwycająca poprostu! — rzekł inżynier, puszczając w zadumie kółka.
Umilkli znowu, poczem zauważył Amerykanin:
— Jest wprost głupstwem, byśmy sobie mieli wzajem psuć polowanie. Wszak prawda? Raczej zagrać w kości.
— Dobrze, zagrajmy! — zgodził się inżynier.
Wziął kubek, potrząsnął i wysypał znagła na marmur.