Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Hildy. Pochowano ją już. Udałam się na cmentarz, a grabarz wskazał mi zakątek, gdzie ją złożono.
Szukano mnie przez cała i zabrano do domu, wśród wielkiego zbiegowiska. Za karę, żem nie przebrała soczewicy, uderzyła mnie matka rękojeścią łopaty, tak że padłam na ziemię, zapominając nawet krzyczeć. Zostawiła mnie leżącą bez ruchu, poszła do nauczyciela i tam spisali oboje list do właściciela wsi, z prośbą by mnie przyjął jako młodszą dziewkę czeladnią do dworu.
Tymczasem wszedł do izby, gdziem leżała, tokarz. Był całkiem pijany, patrzył długo, potem zaś podniósł mnie i złożył w komorze.
Urwała, oczy jej ogarnęły izbę, jakby jej była zgoła nieznaną, a na Krystjana spojrzała, jak na człowieka obcego, usposobionego wrogo.
— Zdarł ze mnie kaftanik, spódnicę, koszulę, zdarł wszystko drżącemi rękami, a oczy mu lśniły, jak płonący spirytus. Gdym była całkiem naga, jął mnie gładzić po szyi, ramionach, piersiach, brzuchu i lędźwiach, ja zaś miałam ochotę wydrzeć mu paznokciami mózg z czaszki, ale nie mogłam się ruszyć, członki miałam bezwładne, a głowa ciężyła jak ołów.
Nie zapomnę do śmierci twarzy owego tokarza, to niemożliwe zgoła. W chwili kiedy mogłam wykonać jakiś ruch, on zatoczył się w kąt ciemnej komory. Tak to było, taki był początek!
Odetchnęła głęboko.
Krystjan nie spuszczał z niej oka.
— Czemużto patrzysz tak zuchwale, dziewczyno? — pytali polem ludzie — Tak jest, byłam zuchwała. Pastor plótł coś o nieczystości i skrusze, a ja mu się roześmiałam w nos. Na służbie we dworze zaledwo mi jeść