Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oprzeć się oberwaniu chmury złota? Czyżby odpędziła Danac Perseusza od siebie, lub czyżby żądała, by jej naprzód przyniósł głowę Gorgony?
Urwał nagle, gdyż Krystjan otoczył ramieniem plecy jego. Poufałość ta była mu tak niespodzianą nowością, że westchnął głęboko, jak dziecko przez sen.
— Wspomnij pan o tem co było, Amadeuszu, — rzekł Krystjan — wspomnij, jak mówiłeś do mnie — Możliwem jest, że się panu przydam na co, natomiast nie ulega wątpliwości, że bez pana zginę marnie. — Czyś pan o tem zapomniał? Czyś ty o tem zapomniał, Amadeuszu.
Na słowo: ty, drgnął Amadeusz. Przystanąwszy nagle, chwycił obie dłonie Krystjana i bąknął:
— Na miłość boską! W ten sposób nikt jeszcze do mnie... nikt do mnie nie mówił!
— Nie zapominaj o tem, Amadeuszu! — powiedział Krystjan zcicha.
Amadeusz zesłabł. Rozejrzawszy się niepewnie wokół, dostrzegł opodal niski słup betonowy, służący do umocowywania lin okrętowych. Usiadł na nim, kryjąc twarz w dłoniach. Polem jął mówić przez palce:
— Otóż, bracie, jestem jak pies obiły i niczem więcej nie jestem. Wydaje mi się, że zbyt długo stałem pod zimną, twardą, bieloną ścianą kościoła. Zamróz wszedł mi w kości, ale nie poddam się temu fatalnemu uczuciu.
Często pragnę być u boku kobiety. Żyć bez miłości nic mogę, a żyję tak ciągle, dzień w dzień. O jakże zimny ten mur! Jestem wszakże człowiekiem i muszę posiąść kobietę, inaczej zamarznę, czy skamienieję. Jesieni chrześćjaninem, przeto trudno mi iść do kobiety, mając pewien obraz w sercu. O bracie, dopomóż mi posiąść kobietę, proszę cię!