Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

grzmotu morza i tego szeptu zmysłowego. Radby był tem zadławić niepokój, porywający go wśród pieszczot i gnający coraz bardziej zgłodniałego ku nowym.
Gorące, śmigłe ciało obejmowało go, niby płomień.
— Czemu przywiozłeś tego człowieka? — spytała znowu wśród głębokiej nocy, płomienna i wyczerpana, pomiędzy dwoma wybuchami szału i dwoma zaśnięciami znieść go nie mogę. Ma czoło nieustannie
okryte polem. Wywodzi się z ciemnego świata.
W komnacie panował szafirowy mrok, padający od szafirowej ampli. Okna zasłaniała ciemń błękitnawa.
— Czemu nie odpowiadasz? — nalegała, siadając. Bladą jej twarz otaczala zwichrzona gęstwa ciemnych włosów.
Nie wiedział co mówić. Czuł niedostatek każdej odpowiedzi, oraz bal się, że nie uwierzy.
— Cóż to za historja z tym Vossem? Co cię z nim łączy? — wykrzyknęła przyciągając i całując po oczach, tak jakby je wypić chciała.
— Poproszę go, by ci się nie nasuwał na oczy! — rzekł Krystjan i oto nagle ujrzał się wraz z Amadeuszem w zagrodzie chłopskiej, w Nettersheim, spostrzegł klęczącą czeladź, zardzewiałą latarnię, zmarłą dziewczynę i cieślę, biorącego miarę na trumnę.
— Powiedz, co cię z nim łączy! — szeptała. — Nagle wydało mi się, że cię nie czuję przy sobie. Gdzie jesteś, ukochany. Mów do mnie, przyjacielu.
— Powinnaś mnie była wziąć wówczas, w Paryżu, kiedy przybyłem do ciebie z Crammonem! — rzekł, opierając o jej pierś policzek.
— Mów, mów dalej! — szeptała, starając się ukryć zaniepokojenie.
Oczy jej nabrały wilgotnego połysku, skóra przy-