Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 80 —

stacie swoje, nie stało mu zawsze tego, co żadna praca, żadna nauka dać nie może — twórczości! Zimno, wionęło z obrazów jego a każden zdawał się dawno znanym, spotykanym wszędzie, powszednim tylko, bez powietrza, bez ruchu.
Przy nim zajmował miejsce ośmnastoletni, jasnowłosy chłopiec, którego twarz tchnęła dziecięcą prostotą a czoło dziewicze, przypominało najczystsze utwory Rafaela, promieniało anielstwem. Towarzysze przezwali go Cherubino, a pierwszy rzut oka nazwę tę usprawiedliwiał. Szczupły, drobny, biały, delikatny jak kobieta, jasnemi oczami widział tylko jasną stronę życia. Walka każda, burza wewnętrzna byłaby złamała tę wiotką, idealną naturę, któréj do życia, do oddechu potrzeba było ciepła wiary, to też, jakby oszczędzając słabość jego, jakby tarczą przeciw burzom życia otaczała go jakaś błoga atmosfera spokoju, nosił ją z sobą, rozlewał w około i przechodził bezpieczny z uśmiechem niewinności, przez burzliwe żywioły,