Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 43 —

wodem. Wszak to codzienny chleb żywota, jabym jednego tylko nie zniosła: zawodu w tém co bym ukochała.
— Może dla tego wahasz się tak długo? Sylwio, Sylwio, nie pojmujesz jeszcze życia, godzina twoja nie nadeszła. Możeś nieraz pominęła nierozważnie to czego szukasz, co pojąć warto, by potém mierność, powszedniość podnosić do ideału.
— Nie lękaj się, wzrok mój dobry i stopa pewna, nie zbłąkam, nie oszukam się tak łatwo.
— Daj Boże! aleś zbyt śmiała, zbyt bezbronna, na walki których nie pojmujesz. Czy myślisz że zachowasz zdrowe oko i myśl swobodną? czy sądzisz, że ukochasz kogo i jak zechcesz, że serce twoje nie pójdzie wbrew chęci a myśl przeciw woli? Możesz stanąć nad ochłanią, widzieć ostre skały w jéj głębi, co ci ciało rozszarpią i rzucić się w nią ciągniona czarem nieodganionym, odpychając z pogardą wstrzymującą cię rękę. Czy ty wiesz co to kochać? Dotąd otoczona po-