Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 194 —

czarnéj korony włosów, z pod wieńca róż i lilii, co je oplatały gasnąć przy śnieżnéj białości jego. Podobna była do alabastrowego posągu, uśpionego nad grobem anioła. Jedną ręką, cisnęła konwulsyjnie szmat obrazu Wacława, jakby unosząc z sobą ostatnią myśl życia. Pokój cały oblany był światłem które zachodzące słońce słało z za drzew ogrodu purpurowemi promieniami, przedstawiając straszną sprzeczność życia i śmierci. Przez okno otwarte dolatywał wonny powiew letniego wieczoru, ptaki świegotały wesoło, gwar daleki dochodził z miasta. Natura, wiecznym uśmiechem swoim, pogodą południowego nieba, jaskrawemi barwami kwiatów, zdawała się urągać boleści ludzkiéj, urągać śmierci — jakby wzywając do życia, do szczęścia tę, któréj już nic dać nie mogła.
Przy zwłokach kochanki klęczał Wacław, uderzony nawałem boleści; — i on także upadał pod brzemieniem życia. Miłość jego podniesiona widokiem smierci odzywała się powoli w głębi