Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 159 —

sadach swoich — a jeden listek nie spadnie z drzewa by wam otoczyć skronie wieńcem chwały. Szaleni, szaleni! piekło leży w was samych — sami wybraliście go sobie, dobrowolnie w niém pozostać chcecie; — zamykając oczy na światło, odrzucając niebo. Patrz na tę dziewczę, kocham ją, nie mówię że ją Bóg stworzył dla mnie; kocham, przyciskam do piersi, co wznosi mi się westchnieniem szczęścia nie biorąc to za grzech ni zasługę. Idę za miłością moją bez wyrzutu, ni dumy. Jutro może nowa chęć powstanie mi w głowie, nowa żądza serce zapali — pójdę za nią aż póki życia mi starczy, a wówczas zejdę ze świata bez żalu i trwogi, nie pragnąc łez, pomników, żałoby ni wspomnień! Wy stawiacie siebie jako półbogi, stroicie się w szaty kapłańskie, i spełniacie ofiary, których Bóg nie wymaga, nie zapragną ludzie.
— Słowa twoje, jak wszystko w świecie są względną prawdą — błogosławiony, komu to życie wystarczy, kto ma czyste serce i spokojny