Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W każdym innym razie to pytanie byłoby obudziło nieufność Ciarkowskiego; ale teraz przywiodło mu tylko na pamięć wyrządzoną mu przez Wilhelma krzywdę.
— Zapłacono mi — szepnął przez zaciśnięte zęby — śmiercią mego dziecka. Ale zapomnieli że i ja, nędzny, zdeptany robak, mam w ręku coś, czem ich zgubić mogę.
— Więc dowody urodzenia mojego znajdują się u ciebie.
Ciarkowski zawahał się chwilę; instynkt zemsty walczył w nim wyraźnie z instynktem nieufności. Chciwość,która przez lat tyle była jedyną żądzą jego, budziła się znowu. Ale to trwało krótko. Podbijało go mimo wiedzy niezrozumiałe obejście się Kiljana, swoboda z jaką dotykał tej palącej kwestji. Machnął więc ręką, jakby odganiając od siebie wszystkie inne myśli, i odparł stanowczo, zamykając samemu sobie drogę odwrotu.
— Odpływając z Południowej Ameryki byłem tyle przezornym, żem się zaopatrzył na wszelki wypadek w akt ślubny hrabiego Juljusza i w pańską metrykę.
— I stryj mój nie wykupił tych papierów od ciebie?
— Nie wiedział że je posiadam, i był spokojnym zniszczywszy duplikaty w papierach brata. Ja nie