Strona:PL Waleria Marrené-Walka 244.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

paść. Teraz pomyślał, że za ten mały trud Ziemby, czwarta część skarbu stanowiła szaloną zapłatę; wszakże nie było co się wahać, zobowiązanie było uczynione, teraz należało go dotrzymać. Hrabia uznał w duchu, iż był bardzo nierozważny; od kilku chwil posiadanie skarbu, którego daremnie ojciec jego i on szukał przez całe życie, wydało mu się rzeczą tak naturalną iż nie pojmował jak mógł za nie płacić. Bądź jak bądź, teraz obietnica była faktem należało ją wypełnić; jakkolwiek obowiązek ten był bolesny hrabia nie myślał uchylać się od niego.
— Bierz pan, odparł wyniośle.
Placyd zaczął wyjmować jedne po drugich kosztowne ozdoby, bransolety, spinki, guzy, rękojeście, szable sadzone drogiemi kamieniami, wszystko to połyskało w rękach jego drżących, rzucając fantastyczne blaski na omszone mury piwnicy.
— I jakże to rozdzielać? spytał hrabia widząc te kosztowne przedmioty, których wartości wyraźnie oznaczyć nie umiał.
Placyd Ziemba nic nie odpowiedział zajęty pracą; wyjmował skórzane worki napełnione dukatami, wreszcie sztabki złota, a w końcu blaszaną puszkę zawierającą zwój papierów. Snadź w jakiemś nagłem niebezpieczeństwie złożono tutaj wszystko co drogie, lękając się napaści, zniszczenia lub zaguby. Wyjąwszy wszystko, Ziemba podniósł się z wolna, nie mogąc oderwać oczu od tej kupy złota, która wywierała na niego wpływ magnetyczny.
— I jakże to rozdzielać? powtarzał hrabia, niemniej od niego oczarowany tym widokiem.
Placyd dobył w milczeniu pugilares, wyjął z niego jakiś papier pożółkły zapisany pismem, które odwdawna zblakło i zmieniło się w ledwie czytelne żółte zgłoski.
— Kiedy pradziad pański, wyrzekł z wolna, zakopywał w czasie wojny szwedzkiej te skarby, sporządził ich spis dokładny.