Strona:PL Waleria Marrené-Walka 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prawa mieszać się do spraw twoich, jak to, które posiadają zawsze ludzie złączeni krwią; przecież powtarzam ci prośbę moją, odstąp od tej jednej sprawy. Pierwszy i ostatni raz zapewne żądam czegoś od ciebie, może też i ty kiedyś potrzebować mnie będziesz, poświęć mi to jedno.
Głos jego drżał, znać było ile kosztowały go te wyrazy; wyciągnął rękę do brata, jakby szczerze pragnął się z nim pojednać i przebaczyć mu wszystko, a jednak w głębi ducha był przekonany, że prosił daremnie.
— Panie, zawołał Fulgenty, wtrącając się do rozmowy dwóch braci: uczyń to, a zostanie ci w pamięci wspomnienie, żeś spełnił dobry uczynek.
Placyd milczał; na jego nieruchomej twarzy nie wypisało się żadne uczucie, żadna myśl nawet. Czy jednak twarz ta jak niewierne zwierciadło kryła jaką iskrę pod obojętną maską, niepodobna było odgadnąć; chwilę jego obojętne oczy przechodziły od Fulgentego do brata, aż wreszcie szyderczy uśmiech zarysował się około ust jego.
— Ha! wyrzekł powoli, więc do tego przyszło, że ty musisz prosić o coś mnie, mnie tak maluczkiego, tak nieznacznego!
— Proszę cię i nie wstydzę się tego; może przyjdzie czas, w którym przyznasz, iż prosiłem zarówno w twojem jak swojem imieniu.
Mówił to ze szlachetną dumą, ale uśmiech ironiczny nie schodził wcale z ust Placyda; on teraz przygniatał brata całą wyższością położenia swego.
— Och! ja nie wątpię, wyrzekł zjadliwie, że człowiek jak ty lepiej odemnie wie tysiąc razy co mi wypada i co mi jest potrzebne.
— Nie obrażaj się słowami, memi odparł Lucyan łagodnie. Może źle się wyraziłem, nie chciałem powiedzieć ci nic przykrego.
Wierzę temu, powiedział zatrzymując się i ważąc wyrazy z rodzajem przycisku, bo im łagodniej brat przemawiał do niego, tem on czuł się w prawie okazywać się bardziej szorstkim.
Człowiek ten nadto płaszczył się przed wyższymi, by