Strona:PL Waleria Marrené-Walka 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Salicki jest wielkim człowiekiem, któżby o tem śmiał wątpić? ma wszystko co tylko świat wielbi: pieniądze, dostatek, powodzenie, a zresztą on ma takich co biorą na siebie odpowiedzialność dwuznacznych czynów. Ja lub pan wiedzieć możemy, że to Heliodor Salicki odbiera wdowie i sierotom ich ostatnie mienie, nabywa ich majątek za połowę ceny; w obec ludzi czyn ten spełni Placyd Ziemba. Daremniebyśmy ich oświecali, oni będą uparcie wierzyli w niewinność wielkiego człowieka on dla nich musi być szlachetnym i zacnym, bo nie chcą wydać się, że biją pokłony jego złotu, że czczą w nim wszechwładny pieniądz tylko, a cóż mu znaczy jakiś Placyd Ziemba? To wygodny kozieł ofiarny, na którego zwalić można wszystko co przynosiłoby ujmę świecznikowej okolicy, wszystko co w jego postępkach mogłoby się zdawać dwuznaczne nawet w najbardziej uprzedzonych oczach. Ja znam Heliodora Salickiego, nie od dzisiaj, w jego to szkole brat mój stał się czem jest.
Fulgenty słuchał go ze wzrastającem przerażeniem; słowa Lucyana okazywały mu w koło wszędzie otwarte przepaści, których nie domyślał się nigdy stąpając spokojnie wśród niebezpieczeństw otaczających, a jednak było coś tak dobitnego w przekonaniach młodego człowieka, wypowiadał on te znane życiowe prawdy z taką goryczą i smutkiem, iż musiał uwierzyć mu w końcu.
— Och! zawołał podnosząc ręce do czoła: ja zginę w tym chaosie fałszu i brudu, ja nie potrafię nigdy być podporą tej rodziny, której bronić przyrzekłem!
Był w prawdziwej rozpaczy.
— Ludzi, którzy popadli w ręce Heliodora Salickiego i Placyda Ziemby, niełatwo jest ocalić, wyrzekł Lucyan po długiej chwili, w której zdawał zarówno z Fulgentym szukać drogi ratunku. Przecież trzeba czynić co można; pójdźmy szukać Placyda, jeśli jest w Warszawie, szukać go trzeba u Salickiego, jeśli wyjechał.