Strona:PL Waleria Marrené-Walka 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ją otaczali, lubiła latać konno po wichrze i słocie, kąpać się jak jaskółka w promieniach słonecznych, upajając się światłem, błękitem, powietrzem; lubiła wabić, przynęcać, zachwycać, bo zwierciadło i oczy tych co na nią patrzali, mówiły jej zarówno, że była prześliczna, że z prawa piękności należało jej się królować. Dla niej świat cały zdawał się zbyt ciasny, nie mógł pomieścić marzeń dziecinnych, ona pragnęła wszystkiego co dojrzało oko, sięgała po gwiazdę na niebie i po księżyc odbijający się w fali, zachcenia jej były dotąd prawem dla wszystkich, więc rosły i olbrzymiały co chwila lub zmieniały się kapryśnie za każdym wiatru powiewem. Ona dotąd sama dobrze nie rozumiała siebie, nikt nie powiedział jej żywego słowa prawdy, nikt fantazyom nie postawił innej granicy prócz tych oklepanych frazesów, które nie czyniły na niej najmniejszego wrażenia, gdyż poznała na wskroś ich wartość konwencyonalną, nikt nie był w stanie pokierować tego samowolnego dziecka o złotem sercu i bystrem pojęciu; któremu nie wystarczało to wszystko, co zwykle innym wystarcza. Próbowała ona wszystkiego co zamarzyła tylko, ale marzenia jej były błędne, więc spełnienie ich nie mogło nasycać tego czystego ducha, łaknącego czegoś więcej niż marnych światowych uciech, ale czego? to właśnie było nieznane jej samej. Przecież hrabia Leon miał szczęście jej się podobać; ta smukła, wytworna, arystokratyczna postać, odpowiadała jakiemuś poetycznemu instynktowi dziewczyny; jednakże on nie był wszystkiem tem, czego pragnęła, nie zawładnął od razu jej sercem, serce to wahało się, lękało i nie pragnęło dotąd zamknąć w nim jednym swego świata. Dla tego też pragnęła zakosztować zabaw stolicy, zobaczyć szersze koło przed sobą, bo chociaż narzeczoną jego została nie czuła tej wielkiej przemiany moralnej, jaką to jedno zamienione słowo: kocham, wywierać zwykło na młode dziewczyny.
Była to więc jedna z tych często kojarzących się par,