Strona:PL Waleria Marrené-Walka 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszakże jeśli będzie się robiło wyprawę, to wyniosłoby drugie tyle.
— To jeszcze rzecz niepewna, wtrącił niecierpliwie Salicki; ja chciałbym zrobić interes od razu.
— Ja sądzę, że w tym względzie nie byłoby trudności. Panna Kazimiera tak lubi wydawać!
— Tylko ten maryaż jest mi nie na rękę, wyrzekł niby sam do siebie pan Heliodor.
Z kolei Ziemba zastanowił się nad tem wyznaniem powtórzonem kilkakrotnie.
— Ha! szepnął; gdyby hrabia poznał kogo innego...
Był to frazes bardzo śmiały, wkraczający widocznie w inną sferę niż interesowe sprawy, które poruczone mu były! przecież wyrzekł go tak cicho i oględnie, że pan Heliodor nie mógł się obrazić. Nie odpowiedział wprawdzie nic, ale ta uwaga Placyda nie potrzebowała odpowiedzi; więc zwyczajem swoim, skoro chciał zerwać o czem rozmowę, zwrócił się znów do poprzedzającego przedmiotu.
— Możesz, wyrzekł, panie Ziemba, w imieniu mojem uczynić pewne propozycye Skrzęckiemn, gdyby chciał pożyczyć większej sumy, naprzykład sto tysięcy, ja dałbym...
Zatrzymał się chwile. Placyd patrzał na niego niewyraźnie, czekając dalszych warunków, ale widząc, że pryncypałowi nie pilno było je wypowiedzieć, przyszedł mu w pomoc pytając:
— Czy nie mam dać żadnych bliższych objaśnień?
— I owszem, dla czegóżby nie? odparł obojętnie pan domu. Jak wiadomo, nie biorę innego procentu nad prawny, jest to dogodność, której dziś nikt nie robi, tylko chcę mieć wszelką pewność odebrania swego kapitału we właściwym terminie.
— Pani Rawska ma czystą hipotekę.
Pan Heliodor wzruszył ramionami.
— I cóż mi znaczy hypoteka! odparł pogardliwie, nie mam ochoty znowu subhastować, robić sobie daremne