Strona:PL Waleria Marrené-Walka 012.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Edwardzie, więc znowu los zbliża nas do siebie po tylu latach niewidzenia. Dowiedziawszy się, iż jesteś w Warszawie, byłem u ciebie kilka razy i nie zastałem nigdy, a pilno mi cię zobaczyć, bo pozostałeś dla mnie czem byłeś dawniej, pamiętasz lat temu dziesięć, gdyśmy się widzieli po raz ostatni. Szliśmy wówczas w życie młodzi obydwaj, pełni nadziei, marzeń, zapału. Ty ożeniłeś się, zostałeś obywatelem, masz rodzinę i obowiązki; ja błąkałem się długo na szerokim świecie, gnany żądzą nauki, przechodziłem różne zawody i koleje, straciłem szczupłe mienie, jednak żałować tego nie mogę. Jestem sam, sam sobie wystarczam, a życie ziściło mi marzenia dziecka; spodziewam się, że i z tobą dzieje się tak samo. Usposobienia nasze były różne, różne też były marzenia; ale pomimo to, kochaliśmy się jak bracia, a jam się nie odmienił, dziś jak dawniej jestem twoim do śmierci.

„Fulgenty Jeżyński“

W dziwnym momencie jawiło się to imię w życiu zrozpaczonego człowieka. On pisał prawdę: znali się kiedyś, kochali, żyli wspólnemi myślami, aż rozeszły się ich drogi. Teraz postać Fulgentego, przysypana od dawna popiołem niepamięci, wynurzyła się jasna we wspomnieniach jego, a razem z nią cały szereg wspomnień zamierzchłych, rozwianych nadziei, zmarnowanych lat, przedstawił mu się wyraźnie.
Ale to trwało krótko; cóż znaczy przeszłość dla tych którym wymyka się teraźniejszość? Dni temu kilka, ten bilet byłby wywołał uśmiech, wykrzyknik radości; teraz odrzucił go z ręki jako jedno więcej szyderstwo losu, których nie braknie nigdy zwyciężonym.
Długą chwilę pozostał z głową wspartą na rękach, pogrążony w przepaściach myśli, aż wreszcie jakby powziąwszy postanowienie jakieś, otworzył z rodzajem rozpaczy szufladę od biurka, wydobył z niej rewolwer, obejrzał go starannie, nabił i położył przed sobą. Wówczas zatrzy-