Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

popełniłam w dobréj wierze. Ale biada tym którzy się mylą!...
— Powiédz mi pani wszystko, zawołałem, uniesiony żądzą dopełnienia powieści jéj życia. Pragnąłem teraz wniknąć w jéj przeszłość, by módz postawić się w jéj obronie, gdy tak niemiłosiernie oskarżała się sama.
— Nic nie mam ważnego do powiedzenia. Życie moje da się streścić w dwóch słowach: urodziłam się prawie na deskach teatru; ojca nie znałam nigdy; matka, dobra lecz nierozsądna, kochała mnie po swojemu. Biédna kobiéta! życie jéj było ciężkie; nie miała wielkich zdolności, zarobek był mały. Ja wzrosłam wśród tego świata wzajemnych zawiści, intryg i wzajemnéj pomocy. Postępowanie tych ludzi było gorsze od ich serc; nieraz, uczyniwszy złe, żałowali tego i starali się je naprawić. Przechodziliśmy koleją od dostatków do nędzy. Matka moja nie umiała nigdy przewidziéć złéj chwili. W powodzeniu sprawiała mi aksamitne sukienki, karmiła mię łakociami, a późniéj musieliśmy nieraz poprzestawać na suchym chlebie. Wówczas pieściła mnie i płakała. Co do mnie, nauczyłam się w tych częstych zmianach lekceważyć brak i dostatek; płakałam, gdym widziała że matka moja płacze, ale nie dlatego żem jadła chléb suchy. Towarzysze matki mojéj kochali mnie, bawili się ze mną