Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

potrafiłbym mu wynaléźć na czas wolny korzystniejsze zajęcie.
Wymieniła mi go, spoglądając na mnie pełném wdzięczności spojrzeniem; spojrzenie to jednak miało cechę zupełnéj bezinteresowności. Była dobrą, i myślała że i ja dobrym jestem i dziękowała mi za to.
Mimowolnie zarumieniłem się pod tym wzrokiem. Jam działał z prostéj ciekawości, lub gorzéj jeszcze, przez zazdrość. Ten młody człowiek był dla mnie problematem, który rozwiązać chciałem jedynie dlatego, że się z nią łączył, że przez niego miałem nadzieję dowiedziéć się czegoś więcéj o niéj.
Po chwili pani Nasielska wstała, poszła do fortepianu i zaczęła cóś grać, zrazu cicho, niepewnie, jak gdyby szukała tonów odpowiednich do myśli i uczuć swoich; potém dźwięki nabiérały coraz wyraźniejszych zarysów, wiązały się w melodyą fantastyczną a piękności pełną, jak kobiéta która ją grała. Pod jéj palcami fortepian zdawał się naprzemian płakać, jęczéć boleścią i śpiéwać hymn pogody i światła.
Słuchałem ją, tłumiąc oddech i napróżno siląc się rozpoznać co ona grała. Nie był to z pewnością ani żaden z modnych salonowych utworów, ani żadne ze znanych arcydzieł klasycznych. Nie grała