Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 050.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jakto, zawołał Julek, wtrącają się do rozmowy pomiędzy matką, a starszym bratem, — jakto, nawet pan Gustaw wszystkiego nie umié?
Kobiéta rozśmiała się po raz drugi.
— Pan Gustaw umié wszystko, co wam nateraz wiedziéć potrzeba.
Chłopcy chwilowo poprzestali na téj odpowiedzi.
— A dlaczego, wyrzekł po chwili młodszy, pan Gustaw nie wyjeżdża z nami rano na spacer?
— Bo musi pracować, odrzekła matka.
Ale ta logiczna odpowiedź nie zadowoliła chłopców, a przynajmniéj młodszego, który odezwał się po chwili:
— Wszak zawsze mówisz, mamo, że nauka jest pracą; więc i pan Gustaw mógłby pracować tutaj z nami.
Widocznie nie zrozumiał ekonomicznego warunku produkcyjnéj pracy. Dziecię zamożnych rodziców, nie znało rzeczywistego życia, ani łamania się z żadną potrzebą.
— Praca pana Gustawa musi mu dać chléb, mieszkanie i odzienie, a zatém niema w niéj najczęściéj wyboru: musi robić to, co mu daje piéniądze.
— A nam kto da piéniędzy? spytał znów chłopczyk z namysłem.
Jakiś mrok przesunął się po twarzy kobiéty,