Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 028.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wrócić mu głowę; bo jakiż inny cel miéć mogła? Widocznie odegrał się tam pierwszy akt małéj salonowéj mistyfikacyi, a drugiego ja tutaj miałem być bohatérem. Szczęściem ostrzeżono mnie w porę.
Więc dumny z tego całego wywodu, który uczyniłem sobie w myśli, słuchałem Narcyza. On, raz zaczepiony, nie mógł powstrzymać potoków świetnéj wymowy. Mówiąc o pani Nasielskiéj, powtórzył prawie to wszystko, com usłyszał w teatrze.
Wyszedłem od niego z mocném postanowieniem puszczenia w niepamięć zlecenia Stanisława.
Tak upłynęło dni kilka, pośród których nie doszło mnie z nikąd imię téj kobiéty. Zaczynałem zwolna zapominać o całej téj sprawie, gdy odebrałem drugi list od Stanisława.
„Nie wiem, pisał, czy doszedł cię list mój ostatni i czy uczyniłeś to o com cię prosił, w imię naszéj przyjaźni. Pani Nasielska oddawna jest w Warszawie, ale nie wspomina mi o tobie; ty téż nie odpisujesz mi. Zaczynam się lękać, czy nieszczęściem w tym czasie nie opuściłeś Warszawy.“
Na to powtórne wezwanie musiałem odpowiedziéć. Wprawdzie mogłem tylko pokazać się u pani Nasielskiéj i oddalić, wiedząc że jéj potrzebnym nie jestem; ale tę formalność spełnić czułem się w obowiązku.