Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 443.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

samo uczynić, wszak nic nie zmieni istniejących faktów.
— Nic, to prawda — odparł z ponurą wściekłością — w nieszczęściu tracę wszystko, nawet ciebie.
Milczała czekając aż się uspokoi i przyjmie los nieuchronny, czekała cierpliwie, obracając około ręki złotą bransoletkę lub bawiąc się pierścionkami dla zabicia czasu.
Ale on nie był w stanie zgodzić się na utracenie kobiety, dla której poświęcił wszystko, potargał węzły rodzinne i zeszedł z drogi uczciwości; to co usłyszał nie rozczarowało go, nie zmniejszyło uroku Teodory, on kochał jej piękność tylko, a piękność ta jaśniała przed nim w całym swym tryumfującym blasku.
Miłość podobna najmniej zasługiwała na współczucie, przecież stała się ona ostatnim wyrazem tego człowieka, który patrzał na żonę wzrokiem pełnym rozpaczy.
— Więc cóż ty zamierzasz uczynić — pytał nie mogąc rozdzielić drogi swojej od niej.
— Ah! — odparła — nie troszcz się o to, znam bankiera, który dziś gotów rozwieść mnie i zaślubić.