Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 423.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dalej postępować na zgubnej drodze, na której stanął, byle mu się udało wywikłać z następstw pierwszego kroku.
— To co mi dawał jest niedostateczne — pochwycił Józef gwałtownie — każden ma prawo szukać szczęścia tam, gdzie go dla siebie znajduje.
— Tylko nie cudzym kosztem Józiu.
I znowu krwawy rumieniec oblał twarz męża Teodory.
— Ah! — zawołał, probując się usprawiedliwiać — wszak majątek ojca kiedyś moim będzie, a zresztą dla czegóż on się tak niesprawiedliwie uprzedził do mojej żony?
Konrad spoglądał na niego coraz zimniej i surowiej.
— Nie do mnie należy roztrząsać te fakta — odparł sucho — ani wykładać ci elementarne zasady uczciwości, miałem za obowiązek uprzedzić cię o tem co się wykrywa, jako dawny kolega, a nawet jako obrońca krewnej mojej Walnerowej; spełniwszy go odchodzę.
Powstał sięgnąwszy po kapelusz i zabierał się do wyjścia, nie podając ręki gospodarzowi domu, gdy ten rzucił się ku niemu.