Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 383.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak — wyrzekła spuszczając oczy — on wziął wszystko na swoją głowę.
— A czy wiesz pani co cię czeka, jeśli skargi swej dowodami poprzeć nie potrafisz, a ciekawym jakie macie dowody?
Wdowa milczała; coś ostrzegało ją, by nie wypowiadać tajemnic całej sprawy; a on zachęcony tem mówił dalej:
— Nie macie dowodów, bo żadnych być nie może; gdyby było inaczej, ja sam byłbym tego dochodził. Cóż ztąd wypadnie, przegrasz pani proces z pewnością, a Herkner będzie miał prawo zapozwać cię o oszczerstwo, osadzić w więzieniu; znam go on tego nie daruje.
— Boże, Boże! — zawołała przestraszona kobieta, nie wiedząc komu ufać i czego się lękać.
— Widzisz pani — mówił dalej Horyłło korzystając z widocznej przewagi, na jak straszne następstwa narażasz się lekkomyślnie, rzucając się w ręce nieznanych ludzi, i nie słuchając tych którym ufać powinnaś.
Pan Leonard mówił to z dumą obrażonej cnoty, przygniatając niejako Skalskę słusznem oburzeniem.