Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 375.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rodzinie. Czy zbrakło jej powszedniego chleba, czy tylko zbytków życia?
— Rodziny tej nie znam dobrze — odparł Konrad — wiem tylko że wśród niej znajduje się dziewczyna, dziecko prawie, pragnące wiedzy namiętnie.
— Chciałbym być jej nauczycielem.... powiedz czy to podobna?
— Na teraz znalazła przewodniczkę, która prowadzi ją pewną drogą w świat intelligencyi.
— Zadanie to mnie powinno być zostawione; doznałbym pociechy stając się bezpośrednio pożytecznym komu bądź z tych, co mogą nienawidzić mego ojca; mam do tego prawo, powiedz, czy ono nie kosztuje mnie dość drogo. Bądź pośrednikiem moim, dopomóż mi w tej sprawie.
Stanisław nie domyślał się jak wiele żądał; aby zadość uczynić jego pragnieniu, Konrad musiał otworzyć przed nim swój świat serdeczny, wprowadzić go do sanctuarium swej miłości, do którego dotąd, nikt nie miał przystępu. Uczuł jednak iż powinien to uczynić.
— A więc niech tak będzie — wyrzekł nieco drżącym głosem — przyjdź jutro do mnie po południu, zaprowadzę cię do domu gdzie mieszka pa-