Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 371.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc powiedz co ja mam począć — zawołał Stanisław, schodząc nagle z abstrakcyjnych sfer, na praktyczne pole — ja chcę, ja potrzebuję to wiedzieć.
— Dla czego pytasz mnie o to Stasiu?
— Bo od chwili gdy znalazłem ten złowrogi papier na biurku ojca i widziałem straszne wrażenie jakie on na nim sprawił, błąkam się jak potępiony wśród labiryntu sprzecznych myśli, i pomimo wszystko, drogi swojej znaleźć nie umiem. Pamiętaj że ten człowiek którego potępiasz razem ze światem, na mocy nieznanych mi dowodów, jest ojcem moim, najlepszym ojcem.
— Ja i świat mylić się możemy — odparł poważnie Konrad.
— Tak, mylić się możecie — powtórzył głucho Stanisław, jak gdyby chciał się zmusić do uwierzenia tym pocieszającym słowom.
Ale po chwili podniósł w górę czoło otrząsając się niejako z podobnych nadziei.
— Nie — wyrzekł — daremnie chciałbym się łudzić, tysiące drobnych faktów, słów, spojrzeń nawet, staje w myśli mojej, ze straszliwą dokładnością. Ty i świat nie mylicie się.... Konradzie, a jednak ja dałbym krew moją kropla po kropli