Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 355.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ironiczny ton siostry, dotknął Ksawerę, ale nie dając tego spostrzedz po sobie, prowadziła dalej zaczęte dzieło.
— Powiedz że nam, co to znaczy przynajmniej — pytała dalej Hortensya, zdejmując kapelusz i rękawiczki — czy masz ochotę zgodzić się gdzie za młodszą?
— Chciałabym tylko — odparła — by tutaj było choć trochę porządniej, a ty zamiast śmiać się, powinnabyś mi pomódz.
— Ot jeszcze ci się czego zachciało — wyrzekła Hortensya, wzruszając ramionami — a zresztą albo tu może być inaczej?
— Wszędzie może być czysto.
— Ciekawam gdzie nauczyłaś się tych sentencyi, i odkąd cię to zajmuje, jak nasze mieszkanie wygląda?
— Odkąd zrozumiałam że lepiej jest robić cokolwiek pożytecznego, niż siedzieć wzdychając z założonemi rękoma, jak to czynimy obie.
Hortensya parsknęła przymuszonym śmiechem.
— Mów za siebie moja Ksawerko — odparła dumnie — ja nie potrzebuję twoich morałów, i nie jestem stworzoną do tych prostych posług; zamiataj sobie i ścieraj kiedy cię to bawi.