Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 348.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teresa zbudzona głosem jego z letargu ducha, w którym zdawała się pogrążona, podniosła na męża wzrok błyszczący nienawiścią.
— Mów ciszej — wyrzekła — straciłeś dziecko, Natalka umarła.
Jakkolwiek Horyłło nie należał wcale do czułych ojców, widok ten uczynił na nim pewne wrażenie; zatrzymał się na środku pokoju i milczał przez chwilę. Wrażenie to jednak nie trwało długo.
— No — wyrzekł — umarła, cóż robić.
Próbował wypowiedzieć na ten temat kilka oklepanych frazesów, mających niby służyć na pocieszenie żony; ale ona mu przerwała takiem spojrzeniem i ściśnieniem ręki, iż zrozumiał że wymowa jego, była tutaj zupełnie straconą.
— Czy tu był kto obcy? — zapytał po chwili, wracając do powodu swego przybycia.
Teresa milczała, dzieci szły za jej przykładem.
— No cóż to czy nie możecie odpowiadać — wyrzekł zniecierpliwiony, zwracając się do starszej córki.
— Był jakiś pan — odparła — rozmawiał z mamą, i przyniósł lekarstwo dla Natalki.