Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 342.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żenia w jakiem się znajdował, przecież doświadczał rodzaju gorączki, by zobaczyć go czem prędzej i dowiedzieć się co było prawdą w groźbach Konrada.
Wreszcie zawołał widząc zbliżającego się Leonarda:
— Szukałem pana daremnie u Stępkowskiego, u Boucqueta, słowem wszędzie gdzie miałem nadzieję pana zastać.
— Albo cóż? czy się pali — spytał obojętnie Horyłło, nie pojmując wcale co się stało tak spokojnemu zwykle kapitaliście.
— Czy się pali — powtórzył Herkner — więc pan nic nie wiesz?
— Wiem tylko że z pańskiej łaski, stygnie mi wyborny obiad.
— Tu właśnie chodzi o obiad! czy wiesz pan co zrobiła Skalska?
Nazwisko wdowy czyniło opiekuna daleko uważniejszym.
— Zaniosła skargę do sądu kryminalnego przeciwko mnie.
Nie potrzebował tłumaczyć natury skargi, Horyłło zrozumiał widać doskonale o co chodziło, bo zawołał: