Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 340.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

le, roznosząc woń wytwornej kuchni, tak drogiej gastronomom, a Leonard rozlewał zupę z widocznym zamiłowaniem, łykając jej parę, gdy niespodzianie jeden z garsonów wręczył mu bilet Herknera, na którym ołówkiem nakreślono słów parę:
„Potrzebuję widzieć się natychmiast w interesie ważnym dla nas obydwóch.”
Bilet ten przychodził nie w porę; Horyłło jak każden polak był zły kiedy był głodny, cóż dopiero gdy go odrywano od tak wybornej soupe à la reine, do której osobiście w kuchni dawał instrukcyę; oprócz tego miał naturę szlachecką, interesa u niego zawsze ustępowały przed zabawą, dla tego też odebrawszy to gwałtowne wezwanie swego quasi wspólnika, skrzywił się niezmiernie, a nawet zaklął dobitnie, chowając śpiesznie bilet do kieszeni. Nie życzył sobie bowiem wcale, w tem towarzystwie, popisywać się ścisłą znajomością z człowiekiem jak Urban Herkner.
— Cóż się to stało? — spytał jeden z młodzieży.
— Leonard stracił fantazyę — zauważył drugi.
— Czy nie od Alinki przypadkiem?