Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 334.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odkryć się zupełnie, przecież Anna zamiast współczucia, uczuła się obrażoną w najdroższych przekonaniach.
— Teraz nie dziwi mnie już — zawołała — zkąd syn nasz zaczerpnął zgubne zasady obecnego wieku, miał przykład w domu, we własnym ojcu.
Rozterka duchowa istniejąca od wieków pomiędzy małżonkami, pomimo ich woli wybuchała na jaw, przy pierwszej sposobności samą siłą rzeczy, gotową była przejść w kłótnię.
— Anno — zawołał jeszcze raz Herkner hamując się z trudnością — proszę cię dajmy sobie pokój wzajemnie, nie mieszam się do ciebie, zostaw mnie w pokoju.
Ale kobieta nie mogła poprzestać, żal do męża którego prawdziwe zasady odkrywała dzisiaj dopiero, był zbyt gwałtowny, by nie wybuchnąć w słowach, szczególniej gdy te słowa miały na celu nawrócenie go na prawą drogę.
— Daremnie żądasz pokoju — wyrzekła z namaszczeniem, powtarzając niezmordowanie pobożne frazesa, jakie jej wystarczały — nie znajdziesz go nigdy bez Boga, choćbyś nie chciał mnie słuchać nawet, powtarzać ci to muszę.