Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 316.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A cóż robiłaś dotąd.
— Nic pani, nic zupełnie, leżałam na kanapie patrząc w sufit i myślałam to wszystko com ci powiedziała.
— A matka twoja i siostra?
— Horcia wiecznie siedzi w oknie i desperuje że jesteśmy teraz biedne, że nie może stroić się i bawić, a matka.... krząta się koło kuchni i gospodarstwa domowego.
— I nie przyszło ci na myśl że jej w tem pomódz możesz?
Ksawera spuściła oczy.
— Nie pani — szepnęła — nie pomyślałam tego.
— To źle moje dziecko, gubiłaś się w trudnych zadaniach życia, a nie spełniałaś tego co ci było blizkiem i łatwem.
— Pani — zawołała dziewczyna składając ręce — nie sądź o mnie nic złego; od dzieciństwa przywykłam patrzeć na zajęcia matki, które zdają się nie sprawiać jej żadnej przykrości, gdy przeciwnie nas zawsze odsuwano od nich. I ja myślałam sobie nieraz iż mama jest szczęśliwszą odemnie, bo przynajmniej ma co robić, gdy mnie