Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 310.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I dla czegóż pomyślałaś o mnie? — pytała kobieta, coraz bardziej zajęta tem szczególnem dzieckiem.
— Czemu?... bo ja czułam że pani musisz być dobrą i.... powiedziano mi że masz dużo książek.
Ksawera wypowiadała najgorętsze pragnienia swoje; słowo książka zamykało w jej przekonaniu cały świat wiedzy, i stało się dla niej formułą znaczącą wszechmądrość. Tego Kazimiera rozumieć nie mogła, ale uderzona kilkakrotnem powtórzeniem tego wyrazu, i sposobem jakim dziewczyna przyglądała się drukowanym kartom, leżącym przed nią otworem, zapytała ciekawie:
— I cóż ztąd moje dziecię?
— Pani masz książki — zawołała z wybuchem Ksawera, a ja.... ja tak chciałabym się uczyć.
Żądanie to było tak dziwne i niezwyczajne, a przytem wymówione z taką namiętnością, iż Kazimiera spojrzała z uśmiechem na młodą dziewczynę, posądzając ją iż nie rozumie dobrze znaczenia wyrazów.
— I czegóżbyś się ty uczyć chciała?
— Wszystkiego pani, tego wszystkiego co ludzie wiedzieć mogą. Kiedy patrzę jak słońce