Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 292.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się ze swoim skarbem i pragnie nawet zabrać go do grobu.
Wychodząc z przedpokoju Herknera, Konrad spotkał się ze Stanisławem. Pomiędzy nauczycielem a uczniem, istniał ten serdeczny stosunek jaki łączyć musi dwie natury jednako czyste i wysokie; później fala życia rozdzieliła ich, zostawiając w pamięci niezmącony obraz dni minionych.
Stracili się z oczów, ale pomimo to, gdy teraz zeszli się niespodzianie, powitali się jak bracia.
— Byłeś u nas — zapytał Stanisław, zdziwiony tem spotkaniem.
Słowa te rzuciły cień na czoło Konrada, wyraz u nas uderzył go boleśnie, więc Stanisław był synem nikczemnego człowieka z którym walkę rozpoczął, przecież prócz krwi i nazwiska nie mógł mieć z nim żadnego moralnego wspólnictwa, a w takim razie cierpieć musiał.
— Tak jest — odparł powolnie — byłem u twego ojca.
Głębokie spuszczone zazwyczaj źrenice młodego chłopca, podniosły się na niego i mignęły błyskawicą.