Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 287.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc to ma być groźba? — wyjąkał kapitalista.
— Bynajmniej są to fakta na których oprę proces kryminalny, jeśli mnie pan do tego zmusisz.
— Ależ to wszystko jest stekiem fałszu i potwarzy — krzyknął Herkner — któremu krew gwałtownie uderzyła do głowy.
— Jeśli takie jest pana przekonanie, nie pozostaję mi jak skargę wytoczyć do sądu.
— Jakto skargę, skargę o kradzież i fałszywą przysięgę, przeciw uczciwemu człowiekowi — wołał Herkner, który zwykł tak często powoływać się na swoją uczciwość, iż w danym razie sam brał ją na seryo.
— O uczciwości pańskiej sąd wyrzecze — odparł zimno adwokat — widzę iż daremnie próbowałem polubownej drogi.
— Więc czegóż żądasz pan w końcu? — spytał kapitalista, mierząc podejrzliwem okiem przeciwnika.
— W imieniu Skalskiej żądam zwrotu pięciukroć sto tysięcy, znajdujących się w pańskich rękach.
Herkner rzucił się jak dotknięty gorącem żelazem.