Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 266.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie była w stanie zastanawiać się nad następstwami tego kroku, ani nad rolą tak niespodzianie odegraną tutaj, przez nieznajomego człowieka. Czytała w jego oczach współczucie i oburzenie na męża, i nie wahała się chwili. Pobiegła do komody, otworzyła szufladę i wyjmując tekę wskazała ją Strzygalskiemu.
— Patrz pan, czy to ta?
Z kolei oczy agenta zamigotały, nie znał on wcale teki Skalskiego, przecież nie wątpił że to ta być musi, wyciągnął po nią rękę, i lękał się by Teresa nie cofnęła się w ostatniej chwili.
— Ta sama — odparł na chybił trafił.
— Masz pan — zawołała — odnieś ją pani Skalskiej i proś ją.... lub nie, nie mów nic.
— Powiem jej pani, że dziecko twoje chore i potrzebuje pomocy.
— Pomocy, pomocy dla niej! — zawołała wskazując na Natalkę.
— Bądź pani spokojna, przywołam doktora i przyjdę oddać się na twoje usługi.
Strzygalski miał rodzaj względnej uczciwości, a przysługa uczyniona mu przez Teresę, była zbyt wielką by nie czuł się w obowiązku wzajem uczynić coś dla niej, a potem jakkolwiek cynicz-