Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 263.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziękuję panu — zawołała z roziskrzonym wzrokiem — dziękuję, Bóg panu wynagrodzi... ja chciałabym....
Nie dokończyła zaczętej myśli, ale suche jej palce wpiły się w jego szostką dłoń ściskając ją konwulsyjnie.
Potem zaczęła otwierać flaszkę drżącemi z pośpiechu rękoma i usiłowała dać Natalce przepisaną dozę.
Pomoc ta była spóźnioną, dziecko było konające i tylko oczy matki dostrzedz tego nie mogły.
— Pani! — zawołał Strzygalski, który może w głębi serca znalazł współczucie dla tej strasznej niedoli — nie pojmuję jakim sposobem w takiej chwili, jesteś samą i bez pomocy.
— Nie pojmujesz pan — zawołała wybuchając nerwowym śmiechem — nie pojmujesz pan, jestem sama bezsilna, niedołężna, niezdolna zapracować na utrzymanie biednych istot którym dałam życie.
Rola którą zamierzał odegrać Strzygalski, absorbowała go pomału i stawała się niejako realnością; przyszedł tutaj z zamiarem wyłudzenia od Teresy teki z papierami męża, teraz zapomniał