Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 256.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo każden rzemieślnik powraca co wieczór do domu i siedzi w nim przez niedziele i święta, przynajmniej wówczas rozmawia i pieści się z dziećmi, a na nas ojciec tylko gniewa się zawsze, wszyscy ludzie mówią że on nas nie kocha, i mnie się także tak zdaje. Dla czego tak jest moja mamo?
— Nie wiem moje dziecko — westchnęła kobieta.
— My biedne jesteśmy mamo — mówiła dalej Michasia — bardzo biedne, ja chciałabym uróść jak najprędzej by zarobić sobie na wszystko, i o nic nikogo nie prosić.
Słowa dziecka bezwiednie raniły Teresę, wszak ona nie była w stanie dobić się tej materyalnej niezależności o której marzyła jej córka.
— Ale ja nie poszłabym za mąż nigdy.... nigdy!....
— Dla czego? — spytała machinalnie matka słuchając smutnego szczebiotania dziecka.
Michasia spojrzała na nią wzrokiem dojrzałej istoty.
— Mamo — szepnęła przybliżając się do niej — my jesteśmy biedne, ale tyś od nas biedniejsza, ojciec