Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 232.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mój kochany, interes każden trzeba robić od razu, na gorąco, namyślałeś się ty, mógł się namyślać i kapitalista.
Józef uderzył się w czoło z rozpaczą.
— Cóż powie Teodora! — zawołał.
— Trzeba było z góry o tem pomyśleć.
— Ona taka niecierpliwa. Więc kiedyż pieniądze mieć będę?
Horyłło wzruszył ramionami.
— Daję przecież cyrograf na duszę — szepnął Sumski.
— Mój kochany, dzisiaj nastały takie czasy, iż djabeł może przebierać w duszach jak w ulęgałkach.
Józef zbladł jak ściana.
— Czy to ma znaczyć — zapytał — że ja pieniędzy nie dostanę?
— To znaczy tylko — odparł przebiegły Horyłło — że będzie trzeba coś dorzucić do procentu.
— Mniejsza o to dorzucę, byle prędzej, obiecałem tego konia Teodorze.
— Teodora musi zaczekać, interes dopiero za kilka dni może przyjść do skutku.