Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 224.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Opuścić Warszawę, i gdzieżbyśmy się podziały?
Dla niej wzrosłej na miejskim bruku, świat kończył się za rogatkami.
— Gdziekolwiek — odparł niezrażony Horyłło — ja radzę byście przeniosły się tam gdzie jest życie tańsze, a mały fundusz na dłużej wystarczy.
Nie można było temu rozumowaniu zaprzeczyć pewnej słuszności, wdowa jednak z innej strony zapatrując się na tę sprawę, milczała smutnie, Hortensya zaś odezwała się żałośnie:
— Na prowincyę, wuj wyprawia nas na prowincyę.
Skarga ta źle zabrzmiała w uszach Horyłły, dla tego też odparł z niezwykłą szorstkością:
— Ależ ja nie wyprawiam was nigdzie, radzę tylko.
— I cóżbyśmy tam robiły? — wyrzekła znowu dziewczyna.
Sądząc z tego wykrzyknika, można było wnosić iż prowadzi tutaj bardzo czynne życie, ale Horyłło nie zastanawiając się nad tem wcale, odparł słusznie: