Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 217.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I widziałaś je sama — powtórzyła Ksawera podnosząc się na wpół.
— Widziałam.
— Mój Boże! żebym ja chociaż wiedzieć mogła co się w nich zawiera.
— Masz też sobie czem głowę zaprzątać — ofuknęła ją starsza — ot myślałabyś lepiej o potrzebniejszych rzeczach.
— A cóż jest potrzebniejszego?
— Wszystko — odparła nieco zakłopotana tem doraźnem pytaniem Hortensya.
— Ale cóż przecie?
— Lepiejbyś sobie przerobiła suknię, bo wcale nie modnie wygląda.
— A cóż mi to szkodzi, czy mam tak czy inaczej skrojoną sukienkę, mnie to wszystko jedno.
— To źle, jak będziesz brzydko wyglądać nikomu się nie podobasz, i zostaniesz starą panną.
— Albo to jedna panna się stroi i dla tego za mąż nie idzie, i cóż ci z tego przyszło żeś sobie przerobiła tunikę, czy kto przyszedł się zaraz o ciebie oświadczyć.
Hortensya zarumieniła się jak piwonia.