Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 194.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w żadnem wyjątkowem położeniu, nie możesz nic przytoczyć na swoje usprawiedliwienie.
— A pani? — pytał z uśmiechem młody człowiek.
— Ja co innego, ja jestem kobietą, a do tego separatką i jeszcze mam swój sposób widzenia, którego nie umiem ukrywać, więc cóż dziwnego jeśli mi się nie powodzi.
Adwokat patrzał na nią z nietajonym zachwytem.
— Rozumiem — szepnął — pani giniesz zawsze wyższością swoją.
— Nie jestem dość zarozumiałą, by tak sądzić, i jak odrzucam doktrynę ślepego ubóstwienia powodzenia, tak też nie hołduję wcale przeciwnej metodzie, która cierpienia i upadki przypisuje wymarzonym cnotom. Na jedno i drugie składa się wiele różnorodnych okoliczności, a te dopiero kombinują się z usposobieniem naszem. Myślałam nad tem długo i sumiennie nie mogę przypisać sobie ani wielkiej winy ani wielkiej zasługi, za to co mnie spotyka.
Mówiła to bardzo spokojnie, z łagodnym uśmiechem na ustach, chociaż oczy jej były smutne.