Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystko co pan mówisz jest fałszem — odezwał się stanowczo adwokat — dom jest w najlepszym stanie. Rozumiem teraz plan pański.
— Mój krewny go oglądał — rzekła znowu zachwiana staruszka.
— Ba pani dobrodziejko, każden widzi to co chce i co może, młode oczy bywają nieuważne, wstrzymaj się pani przynajmniej dopóki sama domu nie obejrzysz.... interes ważny, zresztą nic nie nagli.
— Babko — wyrzekł adwokat — zbyt długo zatrzymujemy się nad uwagami tego pana, wiedz iż kiedy wchodziłem tutaj grożono mi iż przerwą interes jeśli się nie okupię szajce łotrów, która chce ciebie i twoje pieniądze wziąść w antrepryzę, widzę iż dotrzymują słowa.
Wystąpienie Daleckiego było stanowcze, był on pewnym swego, Ozorski zrozumiał że gra szła na ostro i od razu nie zmieszany wcale zwrotem którego się zapewne spodziewał uderzył wprost na młodego człowieka, a naprzód fizyognomia jego przybrała wyraz surowy bolesnego zdziwienia.
— Wiem że żyjemy w czasach — wyrzekł poważnie, w których młodość nie ma nic świętego