Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bóg cię strzegł wyraźnie, Puchalski ma więcej długów niż włosów na głowie.
— Jakto ja? — zdołał tylko powtórzyć ten ostatni, zwracając się do adwokata.
— Długi pana Puchalskiego — wyrzekł adwokat — choćby i miał jakie nie obchodzą nas wcale, pożyczamy na hypotekę. Co do mnie mógłbym pana zapytać dla czego mieszasz się w ten interes, ale uwaga z jaką słucha go moja babka, nakazuje mi milczenie.
— Ja tutaj milczeć nie mogę, sumienie na to nie pozwala — odparł z pewnem napuszeniem Ozorski — pan mówisz o hypotece, to prawda, sumienie panie to grunt, ta hypoteka nie zawiedzie nigdy, jestem przekonany że pani dobrodziejka podziela moje zdanie.
— Bez wątpienia — odezwała się Walnerowa.
— Hypoteka może być czysta, ale dom tego pana nic nie wart, fundamenta niepewne, mury się rysują, dach wali, lada dzień magistrat zamknąć go może dla publicznego bezpieczeństwa.
— Mój dom, mój dom — protestował Puchalski, który zdumiony tą niespodziewaną napaścią, nic innego powiedzieć nie umiał.