Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 158.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pisze czy nie pisze, a ja wiem co mówię i wierz mi pan wolałbym sam nie przeszkadzać, ale pięćset złotych mieć muszę.
— Nie dostaniesz pan ani grosza, zawołał zniecierpliwiony Konrad.
— Panie adwokacie jesteś młody jeszcze, nie unoś się, z resztą powinienbyś wiedzieć iż nie wszystko to co się robi dochodzi do skutku.
Tym razem Strzygalski oddalił się sam, nie czekając odpowiedzi i poszedł wprost do Horyłły.
— No, wyrzekł zupełnie odmiennym tonem, niech pana djabli wezmą, pokaż mi pięćset złotych, żebym wiedział przynajmniej że nie darmo pracuję.
— A widzisz Strzygalsiu po co się darmo drożyć, odparł pan Leonard nie obrażony wcale żądaniem swego wspólnika.
Wydobył z kieszeni pulares, poszedł pod jedno z okien i pokazał mu trzy dwudziesto pięcio rublowe papierki, trzymając je mocno w ręku.
— Dobrze, szepnął uspokojony agent, a kiedy je dostanę?
— Zaraz skoro się interes rozchwieje.