Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nego z obecnym światem i trzeba było użyć względem niej innych działaczy niż te co poruszyć mogły dzisiejszych ludzi. Walnerowa nie dbała o pozory, świadczył o tem wymownie kapelusz liczący czas służby swojej na lata a może sięgający więcej niż ćwierci wieku, zszarzana chustka zawieszona na ramionach i suche z żółkłe ręce trzymające woreczek z krzyżowej roboty i wypełzłego atłasu w którym zapewne mieściły się pieniądze. Zresztą pomimo wieku staruszka postępowała żwawo, a w jej oczach okrążonych czerwoną obwódką powiek znać było bystrość niestępioną i podejrzliwość jakąś wyrobioną latami lub dysharmonią z otaczającym światem. Szła przez korytarz ścigana wzrokiem wszystkich i wzajem rzucająca na tłum zgromadzony nieufne spojrzenie, gdy Strzygalski wślizgnął się koło Konrada i szepnął:
— Panie adwokacie.
Konrad obejrzał się, znał z widzenia tego człowieka, może domyślał się co mu chciał powiedzieć, bo nie zatrzymał się tylko szedł dalej.
— Panie adwokacie, mówił cicho Strzygalski, przypomnij pan sobie co mówiłem ci wczoraj, czas jeszcze.