Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 128.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W każdym razie stanowiło to nudne preliminarya do dobrego interesu, i z tego powodu słuchał cierpliwie.
— Bo widzisz — mówił dalej Józef — Teodora jest tak piękną, iż słusznie żądać może wszystkiego co tę piękność podnosi, ja sam chciałbym dać jej stroje, klejnoty, otoczyć zbytkiem by wiecznie widzieć na jej ustach śliczny uśmiech, co ją tak czyni zachwycającą.
Słowa te do niczego nie prowadziły i nie zmieniały w niczem stanu rzeczy.
Sumski nie zważał na to, on potrzebował się wywnętrzyć, lub też powtórzyć przed samym sobą to co skłonić go musiało do przyjęcia propozycyi Horyłły.
— A więc — spytał ten ostatni, chcąc prędzej przyjść do rezultatu.
— Więc muszę mieć pieniądze — zawołał z gorączkową energią — muszę.... muszę koniecznie.
— Pieniądze jak wiesz mieć można.
— Ale nie za taką cenę — wybąknął Józef — powiedz że dam rewers na dwa razy taką summę jaką wezmę, że procent niech naznaczą sami.
Horyłło potrząsnął głową.