Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swoją własność, zresztą nie spostrzegła nawet pomieszania męża, który słuchał jej nie śmiejąc zaprzeczyć, ani sprzeciwić się w czemkolwiek.
— Leonardzie — szepnął Sumski nachylając się do ucha Horyłły — muszę z tobą natychmiast parę słów pomówić.
Zagadniony uśmiechnął się nieznacznie.
Niebawem loża Teodory zapełniać się zaczęła, korzystając z tego Józef pociągnął towarzysza i wysunęli się w korytarz.
Widząc odchodzących, kobieta zwróciła się raz jeszcze do Horyłły.
— Jutro — wyrzekła — potrzebny mi pan jesteś do robienia sprawunków pamiętaj o tem.
Pan Leonard znowu skłonił się z uśmiechem, i wyszukanym frazesem, w którym wyrażał szczęście swoje, z zaszczytu jaki go spotykał.
Do tej odpowiedzi nie skłaniały go same wdzięki Teodory, robienie sprawunków stanowiło jeden z rozlicznych przemysłów za pomocą których utrzymywał się na wierzchu społecznym, bez żadnych materyalnych środków. Tym sposobem robił sobie znajomości w pierwszych magazynach, i otwierał kredyt na własny rachunek.